~ Miłość bez słów, miłość bez granic ~

~ Miłość bez słów, miłość bez granic ~
~Wasza Zuza

piątek, 22 lipca 2016

~ Motywacji nigdy dość ~

Jestem młoda, mam dopiero 16 lat. I co z tego? 
Czy mój wiek określa moją osobowość, mój sposób myślenia i mój punkt patrzenia na świat? 
Czy właśnie te dwie cyfry ukazują moje życie? To przez co już przeszłam?
Moim zdaniem zdecydowanie nie...

***

No cóż... Życie lubi płatać figle. Moja ścieżka życia, udeptana moim własnymi butami, nie zawsze była prosta i nie zawsze była drogą do szczęścia. Czasami się potykałam, ale dumnie szłam do przodu, z głową uniesioną ku górze, udając, że nic się nie stało. Lecz bywały dni, w których upadałam i nie potrafiłam wstać, bo ból był zbyt silny... Zawsze na drodze stawały mi jakieś przeszkody. Czasem większe (śmierć bliskiej osoby, strata zwierzęcia), a czasem mniejsze (kłótnie z rodzicami, kłótnia z najlepszą przyjaciółką).

***

Czerwone płomyki w oczach, które lśnią determinacją, zapał do wszystkiego, niepohamowana chęć pomagania wszystkim, gotowość do działania, upartość, dążenie do celu, trzymanie się planu, brak zwątpienia i pewność siebie. Te wszystkie cechy powinny być drogą do Twojego sukcesu, Drogi Czytelniku! Pamiętaj, że omijanie przeszkód pogorszy sprawę! Nie możesz uciekać od problemów, one i tak wrócą, prędzej czy później. Zmierz się z tą przeszkodą, wyznacz sobie cel (środek) i przeskocz ją nie zważając na jej wysokość. Nie ma problemu, z którym byś sobie nie poradził, Drogi Czytelniku, nie ma takiej wysokości!!!

***

Pokonaj swój lęk, wyznacz sobie cel, zrob dwa wdechy i wydechy. Rozpędź się i biegnij przed siebie, skocz, skocz po marzenia, po coś, o co walczyłeś kilka chwil. Udowodnij przede wszystkim sobie, że jesteś tego wart i że jeżeli naprawdę Ci na czymś zależy, to pokonasz każdy próg, a ból Ci nie straszny!!
Walcz, walcz i nigdy się nie poddawaj
BO WARTO!

~ Wasza Zuza

niedziela, 17 lipca 2016

~Bo zdrowie jest najważniejsze~


Ostatnio wróciłam do szarej rzeczywistości i zaczęłam się na nowo komunikować z ludźmi. Wróciłam do tego, co kiedyś sprawiało mi trudności i sprawia je do dzisiaj. Mówiąc to, mam na myśli porozumiewanie się z drugim człowiekiem.

***

Jestem osobą, która całe swoje życie poświęciła pasji. Osobą, która była zbyt zajęta by ujrzeć czyjąś krzywdę i chorobę. Człowiekiem, który poświęcił całą swoją uwagę zwierzętom, ale nie miał czasu, by zadbać o siebie.
Postrzegałam wszystko zupełnie inaczej, byłam wręcz oddana jeździe konnej. Przesadnie...
Nie miałam czasu właściwie na nic. Moje stopnie w nauce znacznie się obniżyły, ale mnie to nie obchodziło. Zawsze sobie tłumaczyłam, że "coś kosztem czegoś".
Odkąd pamiętam dążyłam do doskonałości i nigdy nie mogłam się pogodzić z poniesionymi porażkami. Kiedy odniosłam porażkę, moją barierą ochronną był płacz, w następnej kolejności tworzyłam wokół siebie mur i odsuwałam od siebie wszystkich na odległość.
 Z czasem straciłam przyjaciół, ale wtedy to się nie liczyło, wtedy liczyły się tylko starty w zawodach i zdobywanie nagród.
Do czasu...

***

W życiu każdego człowieka nadchodzi czas rozstania.
Czas, w którym coś tracimy, a później zaczynamy to doceniać. Dopiero wtedy otwieramy oczy na świat i zaczynamy się interesować tym, co się wokół Nas dzieje. To przykre, ale prawdziwe.
Ze mną było dokładnie tak samo.
W momencie, kiedy straciłam wystarczająco dużo osób, zrozumiałam jak wiele dla mnie znaczyły. Zaczęłam zwracać uwagę na najbliższą rodzinę, na ich samopoczucie, zdrowie. W końcu nauczyłam się doceniać to, co mam i cieszyć się z małych rzeczy, bo przecież o to w życiu chodzi, prawda?

***

Moim zdaniem każda pasja pochłania człowieka. Jeśli rzeczywiście jest to taka prawdziwa pasja, biorąca się ze środka, z serca... Jednak wymaga ona poświęcenia.
Co to oznacza?
Teraz, w gimnazjum na nowo uczyłam się rozmawiać z ludźmi. Przyznam, że przyszło mi to z trudem. Cały rok byłam postrzegana jako "inna" bądź niedostępna albo nieosiągalna. W drugiej klasie pokonałam swój lęk i otworzyłam się na świat, włączałam się w dyskusje, podsuwałam pomysły i zaczęłam funkcjonować jak każdy, normalny człowiek. Razem z przyjaciółmi zaczęliśmy się spotykać, to w McDonald's, to na mieście. I właśnie tutaj pojawił się problem...
Trzy razy w tygodniu miałam trening, w ciągu roku szkolnego, oczywiście. Oprócz treningów i nauki miałam i mam również obowiązki, więc jakiekolwiek wyjścia ze znajomymi nie wchodziły w grę.
Za każdym razem jak się umawialiśmy na jakieś wyjście, to miałam przygotowaną wymówkę. Wciąż jedna i ta sama : " Nie mogę, bo mam dzisiaj trening "...
W końcu ich cierpliwość się skończyła i wcale się nie dziwię...
To właśnie jest poświęcenie, o którym już wcześniej wspomniałam.

***
Jednak próbą przyjaźni i czasu były te 3 tygodnie, które spędziłam w domu (w tym tydzień w szpitalu), prosto po wypadku.
Pomimo wszystkich błędów jakie popełniłam, jeden za drugim, pomimo wszystkich wymówek i pomimo tego, jak wiele razy ich zawiodłam, oni nadal ze mną są. Odwiedzali mnie w szpitalu, codziennie pisali z pytaniem jak się czuję i niepotrzebnie się martwili.
To są prawdziwi przyjaciele <3
Jeśli to czytacie, to chciałabym Was najmocniej przeprosić i podziękować.
 Cieszę się, że Was mam!!!

Wracając do kwestii wypadku i mojego zdrowia... Tu już sprawy się komplikują.. Po upadku z Love Me miałam problemy z kręgosłupem. Moje wakacje (a raczej koniec czerwca i początek lipca) spędziłam na "zwiedzaniu" szpitali i konsultowaniu się z chirurgami i nerouchirurgami.
Mogę Ci zdradzić, Drogi Czytelniku, że na razie uniknę operacji kręgosłupa, jednakże musiałam zrezygnować z jazdy konnej na 3 miesiące...
Przyznam szczerze, że zabolało i to bardzo, ale chcąc w przyszłości funkcjonować normalnie i poruszać się na nogach, musiałam odpuścić..
Teraz tylko odliczam czas.
Sekundy, minuty, godziny, dni, miesiące...
3 miesiące, dam radę!
Muszę dać radę!!!




czwartek, 7 lipca 2016

~ Podaj rękę drugiej osobie, a kiedyś ktoś poda ją Tobie ~

Moi Kochani!!

Od ponad roku, jak nie dłużej prowadzimy na Aramisie hipoterapię. Hipoterapia jest prowadzona pod okiem Pani Kasi, która posiada do tego uprawnienia, a Aramis jest udostępniany tylko naszym najbliższym znajomym.
***

 Przychodzą do Nas dzieci z Zespołem Aspergera oraz dzieci, które chorują na Autyzm.  
Są to dzieci, których życie jest oparte na opiece rodziców, które nie są w stanie funkcjonować samodzielnie.
 Mają ograniczone możliwości i swój własny harmonogram, którego nie można zburzyć. 
Posiadają swój własny świat, który jest zamknięty, a klucz mają tylko oni sami...

***



Na zdjęciu powyżej mamy Alexa i jego mamę Wiolę oraz mnie i Aramisa.
Alex jest bardzo żywym i energicznym 6-cio latkiem, który potrzebuje terapii sensorycznej.

***

Przynajmniej raz w tygodniu odwiedza Nas Mikołaj Walewski, który choruje na Autyzm.
U Mikiego choroba ta ukazała się w wieku 2 lat na szczegółowych badaniach. 
Do dnia dzisiejszego walczy z chorobą...
Miki jest oczkiem w głowie zarówno mamy jak i taty,  jest pogodnym i uśmiechniętym dziewięciolatkiem. Chłopcem, który niestety ma wiele zaburzeń w różnych sferach. Miko ma problemy z opanowaniem swoich emocji, dopiero od niedawna zaczął się komunikować.

***

Jednak pomyśl sobie, Drogi Czytelniku, przez co przechodzi rodzic dziecka autystycznego. Rodzic ten jest pozbawiony jakiejkolwiek swobody, jest wręcz uwięziony. W sumie, można powiedzieć, że cały czas przesiaduje w więzieniu... 
Każde sprawne dziecko, bez zaburzeń, gdy dorośnie i przejdzie przez okres dojrzewania, zaczyna się usamodzielniać. Jednakże dziecko chore na Autyzm nigdy nie będzie samodzielne, ono wciąż potrzebuje poświęconej uwagi i wiecznego nadzoru rodziców i osób dorosłych.

Podam teraz przykład, żeby było Ci łatwiej to zrozumieć.
 Powiedz cokolwiek do drugiej osoby szeptem albo wyobraź sobie, że ja siedzę obok Ciebie i coś Ci szepczę do ucha. Jaka jest Twoja reakcja? Jak się zachowasz w danym momencie? 
Moim zdaniem (w zależności od tego co Ci powiem) albo się będziesz śmiał albo będziesz płakał lub zwyczajnie się ze mną zgodzisz... Dla Ciebie szept, to szept. Natomiast autystyk szept odbiera, np. jako niezrozumiały szmer przyjemny dla ucha bądź nie .
 Widzisz, to co napisałam wyżej wydaję się dla Ciebie dosyć banalne i raczej oczywiste. Dla mnie też to jest proste. Ale dziecko autystyczne nie reaguje tak samo jak ja czy Ty, Drogi Czytelniku. To dziecko nie rozumie prostych słów kierowanych w jego kierunku, a kiedy czegoś nie rozumie, to zatyka uszy i krzyczy. Krzyczy ile ma siły w gardle. 

Drugi przykład: Kiedy jest zima, co na siebie zakładasz? Bo ja na przykład ubieram się na cebulkę i zakładam buty zimowe. Widzisz, taki Mikołaj (w zimie) wychodzi na zewnątrz w krótkich spodenkach i w bluzce z krótkim rękawem, a na stopach nie ma nawet skarpetek.
Co ciekawe, niektóre dzieci (w tym Mikołaj) są niesamowicie odporne.

***

Nadal nikt do końca nie wie, jak osoba autystyczna widzi, słyszy i czuje. Świat może postrzegać jako wirujące i migające światła, zaś przyjemny dla Nas zapach, osoba autystyczna może odbierać jako smród z wysypiska śmieci. 

***

 Autyzm to epidemia, autyzm jest chorobą, która dotyka także inne organy, nie tylko mózg lecz jest w dużej mierze odwracalny. Trzeba tylko chcieć zmierzyć się z losem.
Nie można się poddawać i liczyć na to, że samo przejdzie.
 Bo nie przejdzie, to nie jest przeziębienie!!!
Trzeba walczyć do końca i w końcu przejrzeć na oczy i zobaczyć jak wielka jest stawka.
To jest walka z chorobą, a stawką jest życie. Życie 9-cio letniego Mikołaja, który nie jest winien temu, co się stało. Życie chłopca, niewinnego dziecka, które będzie musiało mieć zapewnioną opiekę, gdy na świecie zabraknie rodziców (odpukać). Życie chłopca, które było już zagrożone w wieku 2 lat.


***

09.07.2016 r. jest organizowana akcja pt. "Gramy dla Mikołaja", która będzie trwała od godz. 11:00 do 15:00. Celem akcji jest zebranie pieniędzy na dalszą diagnostykę, leczenie i rehabilitację Mikołaja. Będzie można kupić cegiełkę o wartości 10 zł, która będzie później brała udział w losowaniu. Na wejściu będzie można spotkać wolontariuszy z puszkami na wolne datki :) 
Atrakcją będzie również licytacja tatuaży, zebrane pieniądze zostaną przekazane rodzicom Mikiego na dalsze leczenie. Po drodze również napotkacie się na stoiska z makijażami. Natomiast mnie możecie spotkać w roli wolontariuszki :D 
ADRES: OSR Victoria (Hala Sportowa) ul. Bratków 16 Bielsko-Biała, Polska

Serdecznie zapraszam!!!



 W zielonym sweterku Mikołaj Walewski










 Od lewej strony: "narzeczona" Mikołaja :), Miko, 
mama Mikiego i Kasia Chałas (hipoterapeutka)












Na akcji charytatywnej obecny był również catering.
Same pyszności ;)



A tak wygląda moja szczęśliwa mama (tym razem powodem nie był Aramis), która wylicytowała voucher na wymarzony tatuaż w studio "Haeretic".
Gratki Mamo!!!




  
Nie zabrakło również wizażystki Pani Jolanty Kymona.
Pani niesamowita wyobraźnia i talent sprawiły, że na mojej twarzy zawitał uśmiech.
Dziękuję!!!



A tak wygląda Zuza w akcji :D Razem z Kasią Chałas



Jeśli możesz, to pomóż!
 Pamiętaj, że Twoja obecność może wpłynąć na dalsze życie Mikołaja i jego rodziców.
 
~ Wasza Zuza


Od lewej: Mama Mikołaja - Ania Walewska, Mikołaj na Aramisie i moja mama