Witam wszystkich koniarzy! :)
Dnia 23.02.16 ( wtorek ) wraz z moi wierzchowcem, rodzicami, pomocnicą oraz trenerką udaliśmy się z wizytą do Żywca, do Stajni Romico. Wyjechaliśmy o godz. 11:00, tak jak planowaliśmy.
Całą drogę prowadził Nas Googlowski GPS i z góry mogę Wam powiedzieć, że on też nie jest taki dokładny!! Dlatego na drogę warto ze sobą wziąć, że tak powiem "papierowy GPS" :D
Całą drogę prowadził Nas Googlowski GPS i z góry mogę Wam powiedzieć, że on też nie jest taki dokładny!! Dlatego na drogę warto ze sobą wziąć, że tak powiem "papierowy GPS" :D
Na końcu drogi, niedaleko punktu docelowego trochę błądziliśmy i nieco spóźnieni dojechaliśmy na miejsce. Hala była zarezerwowana przez nas na godz. 12:00, więc w ekspresowym tempie mama wyjęła Aramiska z przyczepy i przypięła do rozpinek wewnątrz stajni, a ja w tym samym czasie pobiegłam po caały sprzęt jeździecki. Jak się okazało, Misiek był calutki mokry, bo biedaczek zestresował się jazdą (oczywiście w połowie drogi, w przyczepie nie zabrakło tzw. "stres kupy")... Raz, dwa go wyczyściłam, ochraniacze założyłam i chwilę później koń był już zwarty i gotowy. Ja z resztą tak samo :)
Stres dopadł mnie i jego, więc mogę powiedzieć, że było 1:1 :)
Ja obawiałam się, że nie zapamiętam parkuru, a Misiek, jak się również okazało, bał się 2 przeszkód i wszystkich narożników hali :)
Ja obawiałam się, że nie zapamiętam parkuru, a Misiek, jak się również okazało, bał się 2 przeszkód i wszystkich narożników hali :)
Na spokojnie 15 minut stępa, kłus i nareszcie wymarzony, zarówno przeze mnie jak i przez Aramisa galop.
"Półsiad w dystansie!!", "Żwawiej, pogoń go!!"- tak, to słyszałam non stop. Przyznaje się, że ciągle zapominam o tym "półsiadzie w dystansie". Jakoś nie mogę tego spamiętać...
Ostatnio miałam dosyć długą przerwę i muszę przyznać, że kondycji to u mnie brak :D Równe 3 kółka galopu i już dyszałam (ale hala tam jest ogromna)... A to był dopiero początek ;-)
Ostatnio miałam dosyć długą przerwę i muszę przyznać, że kondycji to u mnie brak :D Równe 3 kółka galopu i już dyszałam (ale hala tam jest ogromna)... A to był dopiero początek ;-)
Później zaczęliśmy skakać, to dopiero była frajda :) Pierwsza przeszkoda, druga, trzecia, czwarta, kółko kłusa (w celu złapania i wyrównania mojego i konia oddechu) i od nowa... Tak parkur przejechałam co najmniej 4 razy :)
Patrząc na wcześniej włączone Endomondo zrobiłam ponad 20 km. Chociaż w sumie to Aramis zrobił ponad 20 km, a ja mu tylko pomagałam :)
***
Skoki są dla mnie chwilą skupienia, chwilą, która jednocześnie decyduje o moim życiu jak i o życiu Aramisa <3 Jest to moment, w którym zastanawiam się właściwie nad wszystkim. Myślę jednocześnie o łydkach (czy dobrze przyłożyłam), o rękach (czy go nie szarpię i czy nie są za nisko) jak i o samym skoku. Jest to ułamek sekundy, który pozwala poczuć mi się jak ptak wznoszący się nad poziomem ziemi... Wtedy zapominam o wszystkich problemach, rozterkach, zapominam o przyjaciołach, rodzinie. Jest to czas poświęcony tylko mnie i Aramisowi. Jest to czas, w którym to ja dopasowuję się do niego. Jest to moment, w którym darze go bezgranicznym zaufaniem, moment, w którym szepcze mu do ucha: "Aramis, to Twoja chwila, wykorzystaj ją". Jest to chwila przyjemnej ciszy, moje i jego skupienie...
***
Skoki są dla mnie chwilą skupienia, chwilą, która jednocześnie decyduje o moim życiu jak i o życiu Aramisa <3 Jest to moment, w którym zastanawiam się właściwie nad wszystkim. Myślę jednocześnie o łydkach (czy dobrze przyłożyłam), o rękach (czy go nie szarpię i czy nie są za nisko) jak i o samym skoku. Jest to ułamek sekundy, który pozwala poczuć mi się jak ptak wznoszący się nad poziomem ziemi... Wtedy zapominam o wszystkich problemach, rozterkach, zapominam o przyjaciołach, rodzinie. Jest to czas poświęcony tylko mnie i Aramisowi. Jest to czas, w którym to ja dopasowuję się do niego. Jest to moment, w którym darze go bezgranicznym zaufaniem, moment, w którym szepcze mu do ucha: "Aramis, to Twoja chwila, wykorzystaj ją". Jest to chwila przyjemnej ciszy, moje i jego skupienie...
Moment, w którym widzę przeszkodę, moment, w którym znajduje się pół metra od niej, to moment, w którym w moich żyłach buzuje adrenalina. Jest jej tak wiele, że nie jestem w stanie nad nią zapanować... Przez myśl przebiega mi: "Jeszcze, jeszcze!!!!" i właśnie wtedy zaczynam się nakręcać.
***
Wszystkie uczucia, jakie gromadzą się wewnątrz mojego ciała, każdy mój ruch (zarówno ten przewidziany jak i ten nieprzewidziany) Aramis odczuwa na własnej skórze. Ja za to wyczuwam każdy jego oddech... Wdech i wydech...
Każde mrugnięcie oka, każdy mój oddech, to wszystko za co mogę mu podziękować. Wszystko wykonujemy w jednym czasie, mój oddech jest równy oddechowi Aramisa, moje mrugnięcie oka jest równe jego mrugnięciu oka. Łączymy się w harmonii i to jest piękne i pełne podziwu. Jest to tak wspaniałe uczucie, którego nie da się opisać słowami... To kolejny raz, gdzie czuję powiew śmierci i ryzyka. Znów igram ze śmiercią....
To niesamowite uczucie, to pasja. To miłość bez słów, to miłość bez granic <3
~ Jazda konna nie polega jedynie na zdobyciu technicznych umiejętności - to także styl życia ~
Najładniejsze moim zdaniem zdjęcie z całej sesji ...
PS. Jeśli ktoś by pytał, to od razu mówię, że bat jest dla mnie pomocą zbędną. Używam go, jeśli naprawdę sytuacja tego wymaga :)
~Wasza Zuza
~Wasza Zuza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz